niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 6

~~Oczami Rydel~~

-Rocky, Ratliff  zaprosimy Maję na kolację, zaprowadzę ją do pokoju Rossa, ale powiem, że do mnie. Wejdzie jako pierwsza, zapali światło i zobaczy, że to nie mój pokój, gdy się odwróci będą już zamknięte drzwi. Będzie musiała spędzić z nim 5 godzin, bo do 20 jej nie wypuścimy. A więc jest godzina 12.30, Ross cały czas siedzi u siebie, więc ja teraz idę zdobyć numer tej całej Mai.
Gdy tam weszłam zobaczyłam go jak siedzi na łóżku i "brzdęka" coś na Lunie.
-Daj mi numer tej twojej laski-powiedziałam po chwili.
-Po co ci?
-Chciałam ją poznać i umówić się na zakupy, a teraz już podaj mi-Blondyn już nic nie mówił tylko rzucił swojego iPhone'a siostrze, ta spisała numer i wyszła. Poszła do salonu gdzie siedzieli aktualnie jej bracia i Ell.
-Ja mam numer teraz tylko zadzwonię i z głowy.
*rozmowa telefoniczna-R=Rydel, M=Maja)
R:Cześć tutaj Rydel, siostra Rossa, chciałabym się z Tobą spotkać, porozmawiać, poznać.
M:Cześć, wiesz aktualnie nie mam teraz czasu, ale możemy tak za dwie godziny.
R:Mi też tak pasuję, wyślę ci zaraz adres. To do zobaczenia za 2 godziny. Buźka, pa.
*koniec rozmowy*
-Ej zgodziła się, myślałam, że nie zgodzi się tak od razu, a tu proszę, nie dopytywała się. Chyba zbyt mądra to ona nie jest-wszyscy się zaśmiali.
~~2 godziny później~~
Usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie Maja. Poszłam otworzyć i ujrzałam bardzo ładną, naturalną brunetkę o długich nogach.
-Cześć Maja, to ja Ciebie zaprosiłam. Wejdź-otworzyłam drzwi szerzej i odsunęłam się robiąc miejsce brązowookiej. Ona weszła i zdjęła buty, w salonie specjalnie siedzieli Rocky z Ellem i wygłupiali.
-Chodź do mnie, nie będziemy mogły w spokoju porozmawiać-powiedziałam łapiąc ją za nadgarstek i ciągnąc w stronę schodów. Wbiegłam po nich, a za mną Maja, podeszłyśmy do żółtych drzwi-Zapraszam do mojego królestwa-otworzyła drzwi i poczekała aż wejdzie towarzyszka, gdy weszła szybko zamknęłam drzwi na klucz. Chwilę pukała i krzyczała, ale po chwili uspokoiła się.
~~oczami Mai~~
Zapaliłam światło i na łóżku zobaczyłam śpiącego blondyna bez koszulki. Fakt nie chciałam go widzieć, ale wyglądał na prawdę seksownie. Wtedy zaczął się przebudzać. Próbowałam się schować, bo nie chciałam z nim rozmawiać. On niestety mnie zobaczył.
-Maja, co ty tutaj robisz? Jak tu weszłaś?
-Twoja siostra mnie tu zamknęła. Zaprosiła mnie do siebie, miałyśmy pogadać ale przyprowadziła mnie tutaj i zamknęła. A co? Może to też był jakiś zakład. Teraz też będziesz musiał mnie przelecieć?-zapytałam ze sztucznym uśmiechem.
-Daj mi to wyjaśnić, proszę Ciebie, to nie jest tak.
-Nie chce mi się tego słuchać, jak mogłeś? Ja ci ufałam, kochałam Cię, a ty co? Założyłeś się z kimś o to, że mnie przelecisz?!
-Nie... Maja założyłem się z Rockym jak byłem nawalony, dla mnie nie było to na poważnie, byłem pod wpływem alkoholu. Nie myślałem trzeźwo, potem Rocky zaczął mi to wypominać. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Maja kocham Cię. Nigdy nie czułem czegoś takiego do innej osoby, zawsze było to zauroczenie-zaczął się do mnie zbliżać, gdy był już za blisko odepchnęłam go od siebie-Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła?
-Nie wiem, rozumiesz, skrzywdziłeś mnie, jak ja mam Ci znowu zaufać? Skąd mam wiedzieć, że to nie jest kolejny zakład?
-Udowodnię Ci, zobaczysz-podszedł do szafki, wyciągnął zapasowy kluczyk i otworzył drzwi. Ja stałam i patrzałam co robi. Już miał wychodzić, ale przypomniało mu się, że nie ma koszulki, więc się po nią wrócił. Założył ją i dał mi całusa w polika-Do zobaczenia. Wyszedł.
Zeszłam na dół do reszty, siedzieli na sofie. Ta Ry.. Rydel, i jakiś 4 chłopaków.
-Umm już?-zapytała blondynka.
-Czemu mnie tam zamknęłaś? Po co to wszystko?
-Chcieliśmy, żebyście się pogodzili. Ross był przygnębiony, siedział u siebie w pokoju, z nikim nie rozmawiał. Baliśmy się o niego, mówił, że się z Tobą rozstał... przez zakład-wtedy jeden z chłopaków spuścił głowę-No ale to są wasze sprawy, poznajmy się, ja jestem Rydel. ale mów mi Delly.
-Ja jestem Riker, ten najstarszy i najprzystojniejszy-uśmiechnął się pewnie.
-Za to ja jestem Rocky, ten najmądrzejszy-jeden z nich zaczął tarzać się ze śmiechu po podłodze. Gdy przestał poszedł do mnie:
-Ja jestem Ellington Lee Ratliff, przepraszam ale nie wytrzymałem. Ja jestem ten najmądrzejszy, najprzystojniejszy z nich wszystkich i w ogóle nie spokrewniony z nimi. Jestem przyjacielem rodziny.
-Maja to czym się interesujesz?-zapytała Rydel.
-Głównie muzyką, modą i ....
-Zabieram wam ją-blondynka pociągnęła mnie znowu za rękę na górę. Weszłyśmy teraz do jej prawdziwego pokoju. Był cały różowy, dosłownie, tylko że w różnych odcieniach. Usiadła na łóżku, więc ja usiadłam obok niej. Dobrze nam się rozmawiało, poznałyśmy się bliżej. Była już 19.35.
-Zostaniesz u mnie na noc? Proszę-przeciągała i zrobiła minę zbitego psiaka.
-Nie mam żadnych swoich rzeczy, a po za tym pokłóciłam się z mamą i nie wiem czy mi pozwo.. zaraz, przecież ja jestem pełnoletnia, powiem jej tylko, że nie wracam na noc do domu, zaczekaj chwilę-po czym weszłam na korytarz. Zadzwoniłam do mamy, po rozmowie weszłam znowu do pokoju.
-I co powiedziała?-od razu spytała Rydel.
-Powiedziała, że mam wracać do domu, a ja powiedziałam, że skończyłam 18 lat, więc sama za siebie decyduję. No i się rozłączyłam, tym uniknęłam dalszej kłótni-zaśmiałyśmy się.
-No to będzie maraton filmowy-usłyszałam za drzwiami ciche szeptanie Ella. Od razu otworzyłam drzwi, przed nimi stał już Rocky i Rat. Zaśmiałam się i zamknęłam drzwi
-To szykuję się maraton filmowy-opadłam na łóżko Delly.
-To idź się wykąp, dam ci coś na zmianę, zaraz wracam.
~~oczami Delly~~
-To idź się wykąp, dam ci coś na zmianę, zaraz wracam-powiedziałam i wyszłam z pokoju, skierowałam się do pokoju Rossa. Otworzyłam drzwi i podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej żółtą koszulkę, wiem, że to jego ulubiona i dlatego ją wzięłam. Wyszłam z jego pokoju i pobiegłam do siebie. Szatynka stała i oglądała zdjęcia na mojej szafce.
-Jakie ty masz szczęście, masz pełną rodzinę, kochacie się. Tyle bym dała za taką rodzinę.
-Wiem, też ich kocham. A co się stało?
-Mój tata bił nas, nabrał pożyczek i kredyt, a potem nas zostawił. Moja mama nie mogła się z tego pozbierać. Gdy miałam 4 lata wyjechałyśmy właśnie do LA. Straciła ciążę 2 lata temu, zapadła w depresję, chciała mnie uderzyć ale Tom jej przeszkodził. Gdy by to zrobiła nigdy bym jej tego nie wybaczyła-pojedyncza łza poleciała jej po poliku, ale od razu ją wytarła, tak bym tego nie zauważyła-Dobra nie będę teraz Ci opowiadać o moim życiu, idę się wykąpać, zaraz wracam.
~~oczami Mai~~
Weszłam do kabiny i otuliłam się ciepłą wodą.  20 minut później wyszłam z pod prysznica, wytarłam swoje ciało i ubrałam koszulkę, do tego króciutkie spodenki, które odkrywały mi połowę pupy. Koszulka sięgała mi do połowy ud, była o wiele za duża. Wyszłam z łazienki w mokrych włosach, wzięłam szczotkę i usiadłam przy toaletce z lustrem. Zaczęłam rozczesywać włosy, gdy skończyłam zebrałam je i związałam w koka. Rydel cały czas nie było w pokoju. Postanowiłam, że rozejrzę się po domu. Usłyszałam krzyki Ellingtona i Rocky'ego dochodzące z salonu. Zeszłam do nich i zobaczyłam Rydel siedzącą na kanapie z słuchawkami w uszach oraz tych dwóch leżących na ziemi. Kłócili się o pilota, ominęłam ich i podeszłam do blondi, ściągnęłam jej słuchawki;
-Łazienka wolna-usiadłam koło niej-zaraz.. ty się już wykąpałaś-powiedziałam ze śmiechem.
-A co myślałaś? Nie chciałam z nimi siedzieć, więc poszłam się wykapać. A teraz chłopaki, co oglądamy-odwróciłyśmy się w ich stronę szatynów.
-Może jakiś horror?-zapytał Rat.
-Tak!-wykrzyknął Rocky.
-Co się tak drzesz?-do nas dołączył Riker.
-Oglądamy horror!-wydarli się jednocześnie. Blondyn tylko wywrócił oczami. Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie, Rock i Ell położyli się na ziemi, a Blondaskiem między mną i Delly.
-To co oglądamy?-zapytał Rik.
-Może Piła 7?-zaproponował Ell.
-Ja się zgadzam-powiedziałam. Wszyscy patrzeli na mnie jak na jakiegoś debila. Czemu?-No co lubię horrory-zaśmiałam się a za mną reszta. Ellington włączył film i zaczęliśmy oglądać film. Po jakimś czasie była straszna scena, gdy morderca z piłą wszedł do domu, było ciemno i strasznie, stanął w korytarzu i włączył piłę (przepraszam, nie oglądałam tego filmu, więc udajmy, że to jakiś inny film Piła 7~od aut.), wtedy do domu ktoś wszedł, po prostu scena jak z filmu. Stał w ciemnym korytarzu, tylko, że bez piły od razu wszyscy zaczęli krzyczeć.
-To ja, Ross, poznajecie? Nie jakiś morderca-spadł mi kamień z serca. Ale się wystraszyłam, taka adrenalina przy jakimś filmie.
-Ross boże to ty! Ale się wystraszyłam-podbiegłam do niego i wtuliłam się w niego. Za chwilę odsunęłam się , bo zdałam sobie sprawę z tego co mi zrobił i co ja właśnie robię-Przepraszam-i wróciłam na swoje miejsce. Oglądaliśmy dalej film, Ross usiadł obok mnie. Była 02.20 tamten film się już dawno skończył, ale włączyliśmy kolejny, gdy ten się już skończył poszłam z Delly do jej pokoju, lecz zanim to jeszcze się stało, Lynch odciągnął mnie na bok.
-Co chcesz?-zapytałam oschle.
-Wyglądasz cudownie w mojej koszulce-Kurde zapomniałam! Przecież jestem w samej koszulce i bardzo , bardzo krótkich spodenkach- Chciałbym, żebyś jutro się ładnie ubrała, bo Cię gdzieś zabieram, to o 16 przyjadę po Ciebie.
Nie czekał na odpowiedz tylko odwrócił się i poszedł do swojego pokoju. Gdzie on chce mnie zabrać? Weszłam do pokoju i od razu zapytałam Rydel.
-Delly mam do Ciebie bardzo ważne pytanie.
-Wal.
-Co jutro będziecie robić o 16?
-Nie mam pojęcia. Aaa czekaj o 19 mamy koncert, ale o 16:30 musimy jechać tam na próby, rozłożyć się itp.
-Kuźwa wpadłam-walnęłam facepalma-Jutro jadę tam z wami.
-Czemu? Jak to?-zapytała ze zdziwieniem.
-Ross mnie zabiera gdzieś o 16, powiedział, że mam się ładnie ubrać- przyjaciółka pisnęła. Rozmawiałyśmy do 03.30, bo potem usnęłyśmy.
____________________________________________________
Oto rozdział!!! W końcu udało mi się go skończyć. Jest o wiele dłuższy niż wcześniejsze. Ufff na czas skończyłam.

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Do następnego :)
Nikola :3

czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział 5

~~Oczami Mai~~
Obudziłam się i od razu spojrzałam na iPhona. Była godzina 11.25 i Rossa nie było koło mnie. Usłyszałam jego rozmowę przez telefon, przysłuchiwałam się przez chwilę. Nie wierzyłam w to co mówi, od razu wyszłam z namiotu. Wtedy skończył i się odwrócił w moją stronę.
-To nie jest tak jak myślisz, wyjaśnię ci to-spłynęła mi jedna łza po poliku, podszedł do mnie, a ja go spoliczkowałam.
Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w stronę domu. Nic mu nie powiedziałam, usłyszałam tylko krótkie "przepraszam". Wyszłam już z plaży i usiadłam na ławce. Nie mogłam powstrzymać łez, co to miało być! Jestem taka naiwna, łudziłam się, że mogę być z moim idolem, gwiazdą, wyrywającym wszystkie dziewczyny. Siedziałam tam przez dłuższy czas, aż w końcu pomyślała "nie będę ryczeć, niech nie ma satysfakcji" otarłam łzy, wstałam i poszłam do domu. Gdy byłam już w domu, moja mama zrobiła mi awanturę.
-Gdzie ty byłaś?
-U Maddie.
-Nie byłaś i niej, dzwoniła do mnie, jak mogłaś mnie tak perfidnie okłamać!
-Nie wszystko kręci się zawsze wokół Ciebie-wyszłam z domu i trzasnęłam drzwiami.
Pobiegłam do Madds, gdy otworzyła drzwi, zobaczyła mnie zapłakaną.
-Maja co się stało?-zapytała ze zmartwieniem i przytuliła mnie. Wpuściła mnie do siebie i jej wszystko opowiedziałam.

~~Oczmi Rossa~~
Jersey wszedł wkurzony do domu. Rydel była w kuchni, a Rocky, Riker i Ellington grali na konsoli.
-Co się stało?-zapytała Rydel.
-Ja i Maja rozstaliśmy się, a to wszystko przez ten pieprzony zakład- uderzył rękoma o blat kuchenny.
-Skąd ona o nim wie? Miałeś jej nie mówić.-i wtedy Ross poszedł do swojego pokoju, a za nim od razu Rydel.
Weszła do pokoju i zobaczyła brata siedzącego na parapecie. Podeszła do niego i objęła go.
-Nie chciałem, żeby się o tym dowiedziała.
-Po co był ten zakład? Czemu się założyłeś z Rockym?-zapytała
-Nie wiem, na początku nie zależało mi na niej jak teraz, nie wiem co się ze mną dzieje. Nie sądziłem, że aż tak się do niej przywiąże.
-A co do niej czujesz?-uśmiechnąłem się do siebie po usłyszeniu tego pytania.
-Nie wiem-cały czas uśmiechałem się.
-To musisz to przemyśleć.
-Widziałem jej reakcje, była załamana, nie wiem czy się jeszcze spotkamy.
-A do naszej kawiarni przyjdzie?-zapytała z ciekawością.
-Myślę, że nie. Na pewno nie będzie chciała mnie oglądać. Wszystko spieprzyłem-wtedy po Rossa poliku poleciała jedna łza, zaraz szybko ją wytarł, by siostra tego nie zauważyła. Przytuliła go jeszcze raz i już miała wychodzić, ale postanowiła zapytać.
-Ross jak ona wygląda?-zapytała Delly.
-Jest wysoka, szczupła, seksowna, idealna, piękna, cudowna, inte...
-Pytałam jakie ma włosy, kolor oczu i tak ogólnie-przerwała mi.
-No to jest wysoka, szczupła. Ma brązowe oczy i ciemne, pofalowane włosy, idealne rysy twarzy. A po co ci to?
-Tak spytałam- i wyszła z pokoju. Usiadłem na łóżku i rozmyślałem nad całą sprawą. Maja jest taka idealna, czemu ona to usłyszała, czemu nie odszedłem dalej, jestem po prostu kretynem. Straciłem ją, i pewnie nie odzyskam. Ja ją..... kocham. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że na prawdę to do niej czuje. Zszedłem na dół i przyłączyłem się do chłopaków
.
~~w tym samym czasie w domu Maddie~~
-Czekaj, powiedz jeszcze raz-powiedziała Madds.
-Obudziłam się, a Rossa nie było obok mnie, usłyszałam rozmowę jego przez telefon. Mówił że jeszcze mnie nie przeleciał, że jeszcze trochę musi poczekać, że on wygra zakład. Wtedy wyszłam z namiotu, przestał rozmawiać, zaczął mówić, że mi wszystko wyjaśni a ja mu dałam liścia i poszłam do domu. Jak on tak mógł Maddie, myślałam, że mu na mnie zależy, a on chciał ,mnie tylko przelecieć. Nie chcę go więcej widzieć.
~~oczami Rydel~~
Myślałam cały czas nad tym, co mi powiedział Ross. Wysoka brunetka. Wybrał sobie tradycyjną dziewczynę, ale cóż nie wnikam, jego wybór. Usiadłam na fotel, bo nie miałam miejsca by usiąść na kanapę, gdzie aktualnie Rat i Rocky bili się o pilota. Cały czas myślałam co mogę zrobić, by Ross nie był taki przygnębiony. Wpadłam na genialny pomysł, muszę im pomóc, chłopcy pojadą na kręgle, a później pojadą z nim do domku letniskowego, który niedawno kupili rodzice. A z Mają jakoś sobie sama poradzę, jutro pewnie przyjdzie do pracy, więc ją tam spotkam i wyciągnę na miasto. Będą musieli się pogodzić, bo zamknę ich w tym domku i nie będą mieli jak z niego wyjść. No to więc muszę wtajemniczyć chłopaków teraz chłopców.
-Dobra Ell złaź z niego. Mam pewien pomysł, jak pogodzić Rossa i Maję -Rock rzucił w Ellingtona poduszką, lecz ten uniknął zderzenia i ja oberwałam poduszką-Możecie się już uspokoić!-wstałam i krzyknęłam, od razu podziałało.
-Dobrze Delluś, nie denerwuj się już-Ratliff masował przyjaciółkę po plecach, ta usiadła i kontynuowała.

________________________________________________
Długo pisałam ten rozdział, nie miałam pomysłu, ale w końcu mam pomysł na dalsze losy Rossa i Mai. Zauważyłam, że codziennie ktoś wchodził i sprawdzał czy nie dodałam.

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

A więc do następnego :)

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 4

*miesiąc później*
Spotykałam się już z Rossem miesiąc. W pracy nie pokazywałam tego, lecz on nie umiał się powstrzymywać. Gdy nikt nie patrzył, wykorzystywał okazję i całował mnie. Dziś byłam w pracy od samego rana do późnego wieczora. Wracałam już z Jerseyem do domu.
-Nie chciałabyś gdzieś jeszcze iść?-zapytał.
-Nie mam siły po dzisiejszym dniu. Był duży ruch i strasznie mnie nogi bolą.
-To wezmę Ciebie na ręce, pasuje?
-Dobrze, a o której wrócę do domu?- zaczęłam się śmiać.
-O 14.
-To muszę zadzwonić do rodziców-wyciągnłam telefon i wybrałam numer mamy.
*rozmowa telefoniczna*
-Hej mamo, dziś śpię u Madds, będę jutro o 14. 
-Bawcie się dobrze.
-Kocham Cię, paa
-Ja też Ciebie kocham, do jutra.
*koniec*
-No to mam z głowy-po czym wpiłam się Lynchowi w usta, a ten przyciągnął mnie bliżej. 
Złapał mnie za udo a ja podskoczyłam i oplotłam go w pasie nogami, a ręce zarzuciłam na szyję.
-Jesteś taka leciutka-dał mi lekkiego buziaka w polik.
-A ty masz taki biceps-zaczęłam się śmiać.
-Co Cię tak śmieszy-zatrzymał się i spoważniał.
-Oj nie złość się- złożyłam na jego ustach czuły,ale krótki pocałunek.
-Nie mógłbym. 
Doszliśmy na plażę, zobaczyłam w oddali ognisko i namioty. Czemu namiot? Nie mógł być jakiś domek, nienawidzę namiotów. Nienawidzę biwaków, ostatni skończył się tragedią, ale nie chcę więcej o tym myśleć. Postawił mnie na ziemi i przyciągnął do siebie. Zastanawia mnie czemu namioty, a nie jeden namiot?
-Wesołej miesięcznicy.
-Pamiętałeś?-zdziwiłam się-myślałam, że dziewczyny tylko tym pamiętają.
-To byłaś w błędzie.
Poszliśmy w stronę ogniska. Było cudownie. Ross usiadł po turecku, więc usiadam na nim okrakiem.
-Dziękuję Ci.
-Za co?-zapytał ze zdziwieniem.
-Za to, że jesteś, że dbasz o mnie, że nie pozwolisz, by ktoś mnie skrzywdził. Jesteś jak taki anioł stróż, przy tobie jestem bezpieczna- nic nie odpowiedział tylko wpił się w moje usta. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Na chwilę przerwałam go:
-Po co są tu dwa namioty?
-Miała przyjść Maddie ze swoim chłopakiem, lecz okazało się ,że nie może. Mogę dokończyć?
-Oczywiście- i ponownie wpił się w moje usta.
Myślałam, że dziś dojdzie coś między nami, ale się myliłam. Byłam już gotowa, ale on chyba nie. Gdy skończyliśmy dalej siedzieliśmy w takiej pozycji, ale się wygłupialiśmy. Położył mnie na piasku, usiadł okrakiem na mój brzuch i zaczął łaskotać. Nie mam łaskotek, więc mu nie wyszło.
-Czemu się nie śmiejesz?
-Nie mam łaskotek, ale ty chyba masz- wtedy zaczęłam go łaskotać, położył się, a ja na niego usiadłam- i co teraz?
Zrzucił mnie z siebie, wstałam i zaczęłam uciekać, a on mnie gonić. Schwytał mnie i wziął na ręce. Skierował się w stronę wody. 
-Nie, nie zrobisz tego.
-A chcesz się przekonać-wtedy zaczął biec.
-Nieeee-i już byliśmy cali mokrzy. 
Rozpoczęła się bitwa wodna. Żeby wygrać zdjęłam bluzkę, byłam w samym staniku. Wtedy  przestał chlapać wodą i stał. Zbliżałam się do niego.
-Wiesz co?-powiedziałam z namiętnością.
-Co?
-Wygrałam!- i chlapnęłam go w twarz. 
Zdenerwował się i wyszedł z wody. Stałam cały czas w miejscu, a Ross usiadł koło ognisko. Zrobiło mi się zimno, byłam cała mokra, więc wyszłam z wody i podeszłam od tyłu do Lyncha, kucnęłam i oplotłam ręce wokół szyi. 
-Nie obrażaj się-zaczęłam obdarowywać jego szyję pocałunkami.
-Nie mógłbym- odwrócił się, złapał mnie w tali i przeniósł na swoje kolana,oparłam głowę o jego ramię.
Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas. Potem poszliśmy do namiotu,byłam w samym staniku i spodenkach, a on był bez koszulki, próbowałam coś zdziałać, ale on najwidoczniej nie chciał.Wtuliłam się w jego nagi tors i usnęłam.
____________________________
A oto kolejny rozdział. Postaram się dodać bohaterów, byście wiedzieli jak dokładnie wyglądają.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ