niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 7

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!

~~perspektywa Mai~~
Obudziłam się o 12. Delly jeszcze spała, nie chcąc jej obudzić, cichutko zakradłam się do drzwi. Zeszłam na dół do kuchni, by nalać sobie wody. O dziwo wszyscy spali. Usiadłam na krześle, tyłem do wejścia do kuchni. Usłyszałam, że ktoś idzie w moją stronę, lecz się nie odwróciłam. Siedziałam tak cały czas. Przed mną stanął Ross w samych bokserkach, różowych bokserkach. Ale on jest seksowny, taki idealny. CZEMU ON MI TO ROBI?!
-Co panienka życzy sobie na śniadanko?-zapytał z uśmiechem.
-Wysil się-powiedziałam obojętnie i wyszłam do salonu, czułam, że odprowadza mnie wzrokiem. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Nic ciekawego nie leciało więc poszłam do Delly. Gdy weszłam blondynka siedziała ubrana na łóżku i szperała w iPhone'ie, powiem, że zaskoczyła mnie tym.
-Em.. Mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie. Gdy do Ciebie zadzwoniłam wczoraj, dlaczego od razu się zgodziłaś przyjść?
-Wiesz, twój brat dużo o was mówił, jakie ma w was poparcie,  że was bardzo kocha. Miał mnie wam przedstawić, ale jakoś nie wyszło, jak zadzwoniłaś to była okazja, żeby was poznać.
-A nie martwiłaś się, że będzie Ross?
-Wiesz przyjaźniłam się z taką jedną, nie będę Ci o niej opowiadać, bo to straszna suka (musiałam, żeby ją dobrze określić ~od aut.), no i byłam z jej bratem. Po jakimś czasie zerwaliśmy, bo dowiedziałam się, że mnie zdradził. Nie chciałam kończyć przyjaźni z nią, za bardzo była mi bliska, więc codziennie widywałam się też z nim. Nie sprawia mi to przykrości, nie myślę o tym.
~~perspektywa Rikera~~
Wstałem bardzo późno, po 11. Zawsze wstawałem o 9, ale wczoraj poszedłem spać po drugiej, więc czego tu się spodziewać. Nieogarnięty, w samych bokserkach zeszedłem na dół, w kuchni krzątał się Ross.
-Ale pyszności, kochany jesteś-już sięgałem po talerz z naleśnikami z bitą śmietaną, polewą czekoladową i truskawkami, kiedy młody uderzył mnie w rękę-za co to?-oburzyłem się.
-To nie dla Ciebie, tylko dla Mai-powiedział dumnie.
-No przecież trzeba się podlizać, oj Rossiu, Rossiu, co ona z Tobą robi.
-Sam jej to zaproponowałem i odczep się, zazdrosny jesteś po prostu o to, że ty nie dostaniesz tego-kurde, trafiony-zatopiony.Przystawił mi pod buzię talerz z naleśnikami, już chciałem je przejąć ale ostatecznie mi zabrał. Nie zapomnę mu tego!
-Ojjjj no weź, zrób jej kanapki, a mi daj tę bóstwo. To ja Ciebie pocieszam, gdy jesteś załamany, zwierzasz mi się. Braciszku ty mój-ciągnąłem nie dając za wygraną.
-A wiesz co, masz rację, Tobie się bardziej należy-cieszyłem się jak głupi, już miałem przejąć od niego talerz ale jak zwykle mnie tylko podpuścił-zapomnij, to dla Mai-i wyszedł z kuchni. Zrezygnowany podszedłem do lodówki, wyciągnąłem mleko i zrobiłem sobię płatki. Kiedy skończyłem jeść, poleciałem na górę się ubrać. Ubrałem spodnie, skarpetki i już miałem zakładać koszulkę, gdy usłyszałem gwizdek. Oznaczało to jedno.
~~perspektywa Rydel~~
-No już! W szeregu pokraki! 10.. 9.. 8.. -po chwili- 2..1..0.. Gdzie jest Rocky!-krzyknęłam.Z szeregu wyszedł przestraszony Ratliff.
-On jeszcze śpi, komendancie-powiedział.
-Do szeregu wstąp!-krzyknęła znowu-Zajmij się nimi, idę po Rocky'ego-powiedziałam na ucho przyjaciółce. Poszłam do pokoju Rocky'ego, spał w najlepsze. Zeszłam do kuchni, wzięłam małą miskę, wrzuciłam do niej parę kostek lodu i nalałam zimną wodę. Wróciłam do niego i całą zawartość miski wylałam na jego głowę. Od razu wstał i pobiegł do szeregu. Wróciłam do mojej "armii".
-Dziś o..-spojrzałam na zegarek w telefonie, dochodziła 13- 14 robimy próbę, musimy wybrać co zaśpiewamy na koncercie. Macie godzinę, żeby się się ubrać, umyć i inne. A teraz spocznij, rozejść się-zasalutowali i poszli do siebie. Ross zabrał ze swojego pokoju posiłek dla dziewczyny i poszedł jej go wręczyć.
-Ymm Maja śniadanie- podał talerz i wyszedł.
-Ale ty masz szczęście, mi tylko takie cudeńko robi na urodziny, ciesz się póki możesz-śmiałam się, a szatynka zaczęła zajadać.
-Musimy jeszcze wstąpić do mnie, muszę się spakować i ogarnąć-powiedziała po skończeniu posiłku.
-Zaraz zapytam za 20 minut, kto już się ogarnął i pojedzie z Tobą? OK?
-Jasne, a teraz wybacz, idę odnieść talerz i umyć ręce-wyszłam z pokoju i początkowo poszłam do Rossa.
-Skończyłeś już?-zapytałam od razu.
-Nie jeszcze, daj mi 20 minut-uśmiechnął się, a ja wyszłam, teraz pójdę do Rocky'ego.
-Skończyłeś?
-Nie jeszcze-wyszłam i poszłam do Rika.
-Skończyłeś?
-Daj mi 5 minut, muszę tylko zabrać rzeczy i jestem do dyspozycji-wróciłam do siebie.Przyszykowałam strój na koncert, a sama poszłam się odświeżyć. Gdy wyszłam z łazienki, starszy brat siedział na łóżku.
-Pojedziesz z Mają do niej, musi się spakować-powiedziałam od razu.
-Nie ma sprawy-wyszedł z pokoju.
~~perspektywa Mai~~
Jechałam z Rikerem przez miasto do mnie do domu. Gdy byliśmy już pod budynkiem, razem wysiedliśmy i weszliśmy do środka.
-Jestem!-krzyknęłam do mamy i złapałam chłopaka za rękę by poszedł ze mną. Weszliśmy do mnie do pokoju, on usiadł na łóżko, a ja zaczęłam się przygotowywać. Do torby wrzuciłam tylko potrzebne rzeczy czyli: granatowe, podarte spodenki i biały cropp top na koncert, ładowarkę do telefonu, perfumy. Uczesałam się, nie nakładałam make-up'u, bo jeszcze muszę zaliczyć prysznic. Wyszłam z łazienki, zapięłam torbę, złapałam blondyna za rękę i już miałam z nim wychodzić z domu, kiedy mama mnie zaczepiła.
-A dokąd to się wybierasz?
-Ymmm... Na koncert ze znajomymi-Riker szepnął mi do ucha- znaczy przyjaciółmi-zaśmieliśmy się.
-O której masz zamiar wrócić?-ciągnęła.
-Nie wiem, jak wrócę to wrócę, a teraz przepraszam, czekają na nas.
-Zaczekaj chwilę, chcę porozmawiać z Tobą w cztery oczy.
-Riker, idź do samochodu za chwilę przyjdę OK?
-Nie ma sprawy-uśmiechnął się-Do widzenia-wyszedł.
-Co?-zapytałam oschle.
-Co się z Tobą dzieje? Nigdy taka nie byłaś, mają na Ciebie zły wpływ. Myślę, że powinnaś skończyć się z nimi widywać.
-Nie możesz mi tego zabronić, skończyłam 18 lat. Sama za siebie odpowiadam.
-Ale mieszkasz pod moim dachem i wymagam od Ciebie tego.
-Jeszcze może się to zmienić.
-O czym ty mówisz?-zapytała zdezorientowana.
-Jeśli dalej będziesz mi zabraniać się z nimi widywać, to się wyprowadzę.
-Jestem ciekawa gdzie-powiedziała z ironią.
-A na przykład do Lynchów, z Delly będę spać.
-Droga wolna-poszła do kuchni.
OK chcę się tak bawić, to będzie miała. Poszłam do Rikera i pojechaliśmy. Przez do niego do domu. Przez drogę opowiedziałam mu o rozmowie z mamą, on jedynie się uśmiechał.
-Czemu jesteś taki szczęśliwy?
-Bo jak jesteś wkurzona to śmiesznie marszczysz nosek- jak to mówił specjalnie zmarszczył nos.
-U Ciebie to lepiej wygląda-śmiałam się.
-I gdzie masz zamiar mieszkać?
-Mam dużo oszczędności, wynajmę sobie jakąś kawalerkę i jakoś to pójdzie.
-Chyba sobie żartujesz. Przecież możesz u nas zamieszkać, będziesz spała z Delly. Chyba, że wolała byś z Rossem albo ze mną-uniósł dwukrotnie brwi.
-Zostałabym przy Ryd, ale się nie zgadzam. Wynajmę sobie kawalerkę i będę tam mieszkać nie mogę zwalić się wam na głowę.

-Zobaczymy co powie reszta-przez dalszą drogę rozmawialiśmy o wszystkim, o muzyce, o sporcie, o filmach. Miałam z nim bardzo podobne zainteresowania. Więcej nasz łączyło niż dzieliło.

_____________________________________
W końcu rozdział! Zrobiłam ankietę, bo nie wiem z kim połączyć Rikera i Rocky'ego, nie mam pomysłu, więc czekam na waszą opinię. Amandę i Luka niedługo poznacie, spodziewajcie się tego że bardzo namieszają.
Kolejny rozdział ukaże się 8 lutego.

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ



1 komentarz: